Deszczowa szosa

Author Aura 55-deszcz

Author Aura 55-deszcz

To już drugi dzień mojej jazdy na szosówce. W pierwszym dniu walczyłem z rowerem szukając równowagi pozwalającej na szybką jazdę. Na początku bez sukcesu, ale zaskakujące było to, że było mi na rowerze wygodnie i komfortowo pomimo pochylonej pozycji.

W drugim dniu prognozy były niepewne, dlatego postanowiłem założyć błotnik na sztycę. Wreszcie złapałem odpowiedni balans pozwalający na jazdę 27- 30 km/h w strefie tlenowej.
O ile rano błotnik się nie przydał o tyle wieczorem padał duży, ciągły deszcz. Nie czułem się pewnie na slikach, bo było bardzo ślisko. Mimo wszystko jechało mi się dobrze, bo warunki przypominały mi jazdę w zimie na śniegu. Jechało się podobnie, tylko że szybciej.
Dodatkowo wiał silny, boczny wiatr. Pod wiatr jechało się w miarę ok ze względu na pochyloną pozycję, ale boczny wiatr to jakaś masakra- mało brakowało, a kilka razy podmuch zepchnąłby mnie na barierki.
Do tego wszystkiego byłem ubrany w krótkie spodenki i koszulkę z krótkim rękawem, więc trochę zmarzłem w tym deszczu 😉
W każdym razie dzień ten był swego rodzaju chrztem w trudnych warunkach. Podczas zakupu roweru szosowego wydawało mi się, że będę jeździł tylko na suchym, ale życie szybko zweryfikowało to założenie. Jak widać da się.

No i na koniec słowo o zakwasach. Od dawna nic mnie nie bolało, a nowa pozycja uruchomiła grupy mięśni które nie były wcześniej narażone na duże obciążenia i pojawiło się to przyjemne odczucie 😉 Kilka razy bolały mnie też plecy/ lędźwia podczas jazdy co wymagało jazdy w wyprostowanej pozycji dla odpoczynku. Myślę, że za 2- 3 tygodnie organizm przyzwyczai się do nowej charakterystyki obciążeń i uda mi się wyregulować optymalną pozycję i te niedogodności odejdą w niepamięć 😉

Bookmark the permalink.

Comments are closed.