Od dawna zawsze przy końcu zimy czekałem na wiosnę. Krótkie dni, mało słońca, śnieg i zimno powodowały to, że nigdy nie lubiłem zimy, czułem się źle i nic mi się nie chciało. Odliczałem czas do symbolicznego wyznacznika wiosny jakim jest dla mnie przejście z czasu zimowego na letni. Wiosna kojarzy mi się ze słońcem, świetnym samopoczuciem, jasnością umysłu i chęcią do życia. Jej rozpoczęcie to początek czegoś nowego i dobrego.
Dziś jadąc w magicznych lasach Młochowskich zdałem sobie sprawę, że w tym roku jest jakoś inaczej. Czuję się świetnie, działam, a świat i życie pomimo kłopotów, zimy i braku słońca są kolorowe i pachnące.
Przypuszczam, że regularny ruch spowodował u mnie tak drastyczną zmianę samopoczucia w zimie. Endorfiny i poprawiony life balance http://pl.wikipedia.org/wiki/Work-life_balance wpłynęły na moją percepcję świata 😉 Czyli jednak nie ma znaczenia brzydka pogoda, zimno czy brak słońca. Nie ma co zrzędzić- trzeba działać!