Never give up

Jak zwykle rano żegnam się z bliskimi, z trudem zakładam zimowe buty rowerowe, ubieram się. Zegar tyka i jestem spóźniony. Biegnę po rower, zakładam licznik, włączam oświetlenie, podnoszę i próbuję przenieść rower. WTF- czuję flaka na przednim kole!!! Życie. Dobrze, że w domu 😉

Nie ma co się zniechęcać- naprawię i jadę. Na szczęście mam jeszcze jedną, ostatnią dętkę w zapasie (poza tą którą wożę ze sobą na wymianę). Szybko wymienię i śmigam, bo jest już bardzo późno. W oponie znalazłem kawałek metalu- tylko kilka milimetrów, ale wystarczył żeby przeciąć dętkę. Szybka akcja płaskim śrubokrętem i można zakładać nową. 1 bar, 1,2, 1,5, 1,8- jeszcze trochę i założę na rower koło żeby się przejechać i rozłożyć dętkę na oponie, 2, 2,3 i…  BAAAM !!!.

Fuck, -20 zł. Co za lama, jak można nie sprawdzić czy podczas pompowania opona trzyma się na feldze. Już kilka razy miałem taką akcję, ale zawsze zauważyłem, że dętka wychodzi bokiem. Tym razem wyszła z drugiej strony i nie widziałem bąbla. Efekt można podziwiać poniżej 😉

Guma eksplozja

Guma eksplozja

 

Dziś chyba coś sprzysięgło się przeciwko mnie 😉 Ostatnia dętka jest podręczna, więc lepiej zostawić sobie ją na wypadek awarii podczas przejazdu. Trudno, trzeba kleić. Łatka ładnie zespoliła się z gumą i mogę jechać 🙂

Wsiadam na rower i rześkie powietrze dostarcza duże ilości tlenu do mojego organizmu. Momentalnie umysł zaczął pracować na najwyższych obrotach. Wczorajsze problemy które wydawały się trudne i niemożliwe do rozwiązania okazały się banalne- na każdy z nich powstał plan działania i spokojnie mogłem oddać się delektowaniu każdej chwili przyjemności jazdy.

 

Never give up

Never give up

 

Pomimo mrozu była gęsta mgła- szadź osadziła się i zamarzła na każdej gałęzi i mijanym źdźble trawy. Po kilkunastu minutach zauważyłem na sobie szron 🙂

Po przyjeździe do pracy uniosła się ze mnie para i cały rozmarzłem- w jednej chwili byłem cały mokry. Jak zwykle spotkałem fajkowiczów którzy również przyjmowali zwiększone dawki tlenu okraszone dużą ilością substancji smolistych i nikotyny. Strasznie dziwili się jak ja mogę jeździć w taką pogodę 🙂

 

Bookmark the permalink.

Comments are closed.